Dupa dupa dupa!!!! Krzaki krzaki krzaki!!! I tak nikt tego nie czyta, co to za różnica, co napiszę. No, ale może się mylę... Podsumowując plusy dodatnie, plusy ujemne i plusy neutralne, piszemy dalej.
- [...] Myślisz, że czemu została zakazana? Energia potrzebna do jej przywołania
jest zbyt duża, by jakikolwiek organizm był w stanie ją przeżyć - zesztywniałem.
- Chcesz powiedzieć, że... - nie byłem pewny, jak ubrać w słowa to, co miałem w myślach.
- Owszem - przytaknął demon. Sądzę również, że jesteś w stanie zrobić dużo więcej niż w jakiejkolwiek ludzkiej książce jest napisane. W końcu, jesteś duchem Trzeciej Generacji.
- Nie! - wstałem z kolan mężczyzny i przeszedłem dwa kroki nerwowo. - To nie może być prawda. Ku, ty sam siebie słyszysz? Im więcej opowiadasz, tym bardziej ta cała szopka przestaje być realna.
- Kaze, ja wiem, że...
- Nie, ty nic nie wiesz - przerwałem mu, niemal już krzycząc. - Jestem zwykłym chłopakiem ze wsi, znającym trochę magii. Nic więcej. A jeśli tego nie akceptujesz, to...
- To...? - Ku uniósł jedną brew. Chyba jeszcze nigdy nie udało mi się wygrać z nim kłótni, głównie przez swoją własną niestabilność emocjonalną.
- Wrch! Rozmowa z tobą nie ma sensu! - uderzyłem zaciśniętą do granicy bólu pięścią w najbliżej znajdujący się mebel, aż zatrzeszczało drewno i wybiegłem, trzaskając za sobą drzwiami.
Nie patrzyłem, dokąd biegnę, ani po co. Nie obchodziło mnie to. Przeciwstawiający się mi zimny wiatr orzeźwiał, sprawiał, że na nowo zyskiwałem swoje poczucie rozsądku. Było mi z nim dobrze.
Pobaw się ze mną. usłyszałem nagle w swojej głowie. Nudzi mi się, będzie fajnie. Obróciłem się dookoła, szukając źródła głosu.
- Kto to? Pokaż się! - zażądałem, ale tylko wzbudziłem rozbawienie w moim rozmówcy.
Jestem tutaj, nie widzisz? zaśmiał się głos. A teraz tutaj, tutaj, tutaj też. Pobaw się ze mną.
- Nie jestem w nastroju, pokaż się, albo znikaj - syknąłem.
Grafika z beastkeeper.com autorstwa Nightingale |
Oj, dobrze, już dobrze. Poczekaj, może uda mi się coś zrobić wydało mi się, że rozmawiam z dzieckiem, które właśnie zaczęło marudzić, bo czegoś się od niego chce. Lepiej? dobiegł mnie głos zza pleców. Obróciłem się na pięcie i moim oczom ukazała się mniej więcej sięgająca mi pasa sylwetka. Było to stworzenie czteronożne, nieco przypominające psa, jednak z grzywą, o pysku zakończonym czymś podobnym do dzioba i z ogonem niespotykanym u jakiegokolwiek zwierzęcia. Poza tym, posiadał skrzydła. Wydawało mi się, że jest jakby niestały, ciągle się ruszał wewnętrznie.
Może być? ponownie spytało stworzenie, przebierając łapami. Zauważyłem, że z tyłu posiada ptasie, może pawie, szpony, a nie kończyny ssaka.
- T-tak - wystękałem w końcu.
Oj, no nie nudź tak. Acha, właśnie, jestem Kiryuu z rodu symurgów dworskich dygnął, bardziej w zaczepce, niż szacunku.
- O, tak. Ja jestem...
Minstrel, wiem. Od dawna cię śledziłem. A właściwie, to podążałem za tobą, a ty mnie nie zauważałeś, żeby być precyzyjnym. Naprawdę, mógłbyś mnie nie ignorować tak, to strasznie nudne. I jeszcze ten demon co chwila próbujący mnie przypalić... tak się nie robi poczułem się dziwnie, będąc zganionym przez zwierzę.
- Dlaczego za mną wciąż chodziłeś? I czemu się nie pokazywałeś do tej pory?
Ależ, pokazywałem. Tylko ty mnie nie widziałeś. A chodzę... bo lubię ciekawe aury, a ty taką masz na pewno. Ma pięęęękny kolor. Moja mama miała podobny, ale nie aż tak intensywny. Jakby to ująć... u niej był pastelowy seledyn, a ty się wręcz świecisz na zielono.
- Naprawdę ci się podoba? Ja zawsze chciałem mieć szmaragdowy - rozmarzyłem się. Potrafiłem wypatrywać aurę, choć zajmowało to trochę czasu, wytrwałości i samozaparcia.
Niebieski jest nudny. Więc, pobawisz się ze mną?
- A w co? - dałem za wygraną. Czułem, że cokolwiek chciałem się dowiedzieć od symurga, łatwiej wydobędę to z niego, gdy będzie zadowolony.
E-to... zamyślił się, mrużąc oczy. Może polatamy?
- Nie umiem latać - zauważyłem.
Jak to? Rozkładasz skrzydła, i nimi machasz zwierzę stwierdziło to, jakby było rzeczą tak oczywistą, że aż wstyd nie wiedzieć.
- A gdzie widzisz u mnie skrzydła? - poklepałem się dłonią po barku.
To je rozłóż, jaki problem. Przecież nawet młode duchy to potrafią. Myślisz, że chcesz rozłożyć skrzydła - i już wydawało mi się, że Kiryuu wzruszył ramionami.
- Spróbuję, ale nadal twierdzę, że to nic nie... - przerwałem, gdy zauważyłem, że mój cień się nagle powiększył w dość pokaźny sposób. Obejrzałem się za siebie - z moich pleców wyrastały dwa duże skrzydła, u nasady białe, potem przechodzące w mocną zieleń aż do czarnych końcówek najdłuższych lotek. - ... Ale jak... - nie wiedziałem, co powiedzieć.
Mówiłem ci - i już. A teraz chodź, znalazłem tu fajne miejsce w okolicy.
Symurg rozłożył skrzydła i zatrzepotał nimi kilka razy, aż wreszcie wzniósł się w powietrze, podwijając automatycznie pod siebie łapy i delikatnie poruszając ogonem dla równowagi.
Teraz ty oznajmił. Spróbowałem odtworzyć ruchy zwierzęcia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz