poniedziałek, 10 lutego 2014

II - 5

- Czekaj - Ku zatrzymał mnie, gdy już miałem nacisnąć klamkę drzwi opisanych tabliczką "Kazekiri Rangiku - <Notatnik demonów>". Niezbyt nachalnym gestem ręki odsunął mnie od drzwi i wszedł pierwszy. Gdy tylko przekroczył próg, zatrzymał się i wciągnął nosem mocno powietrze do płuc. Coś wyraźnie go zaniepokoiło.
- Używacie tu środków samoodświeżających? - spytał bez większego odsłaniania swoich myśli.
- Owszem, liściokrotki świeżynki - odpowiedział nasz nowy instruktor.
- Albo pracują tu sami idioci, a w to nie uwierzę, albo robicie to specjalnie - stwierdził, a jego ton nabrał nieco agresywnego wydźwięku.
- Ku - upomniałem go cicho, on jednak nie zareagował. Przeszedł szybkim krokiem dookoła biura, którego wystrój jeszcze nie do końca mogłem dostrzec, zatrzymując się kilka razy. Cały czas miał ręką przesłoniętą twarz, jak gdyby nie chciał czego wdychać.
- Jeszcze raz to się tu pojawi i nie będę już taki miły - syknął, po czym skłonił się lekko w moim kierunku.
- Po co to zrobiłeś? - spytałem, przekraczając próg pomieszczenia. Nie było bardzo duże, ale na brak miejsca narzekać nie mogłem.
Mężczyzna uśmiechną się lekko na to pytanie i pokazał mi swoją dłoń. Była czarna, jak gdyby podpalona. Popatrzyłem na niego z mieszanką przerażenia i szoku. Cokolwiek by się nie działo z wszystkim dookoła Ku, on nigdy nie został poparzony, bez względu na to, czy płomień należał do niego, czy był zwykłym krzesanym ogniem.  Dotknąłem delikatnie opuszką palca sczerniałą skórę, w obawie, że mogę mocniejszym dotykiem sprawić demonowi ból.
- Nie bój się - głos Ku był miękki i subtelny, jak gdyby chciał mnie pocieszyć. A przecież to on był ranny. Zacisnął swoją dłoń na mojej. Dostrzegłem, że przez ułamek sekundy jego twarz wykrzywiła się w grymasie bólu, ale demon szybko to ukrył.
- Ile cię już znam? - spytałem, wysuwając dłoń. - Możesz odejść - zakomunikowałem stojącemu cały czas w progu chłopakowi. Był to bardziej rozkaz zostawienia nas samych niż pozwolenie i on to zrozumiał bez słowa. Skinął lekko głową i wyszedł, zostawiając nas samych. Wydawało mi się, że przez chwilę widziałem w jego oczach dziwny błysk.
Gdy tylko drzwi się zamknęły i z korytarza dobiegły nas pierwsze kroki, Ku oparł się podbródkiem o moje ramię, wzdychając głęboko z bólu. Już nie krył swojego prawdziwego stanu.
- Kaze - wyszeptał mi do ucha.
- Co się stało? To nie jest normalne, że ogień ci cokolwiek robi - stwierdziłem, kładąc instynktownie rękę a jego plecach przy lędźwiach.
- Liściokrotka. Może i jest dobrym środkiem na odkażenie powietrza, ale i odmagicznienie. Nie jest możliwe, żeby o tym nie wiedzieli - odpowiedział. W jego głosie wyczułem lekko drżącą nutkę cierpienia.
- Ale przecież użyłeś magii...
- Magii intuicyjnej. Tarcza jest świadoma, więc została zablokowana - mężczyzna mlasnął niezadowolony. - Przepraszam, przez najbliższe kilka dni mogę nie być w najlepszej formie do walki.
- Nie martw się, dam sobie radę - uśmiechnąłem się i pocałowałem go w policzek.
- Kaze, dziękuję - wymruczał. - Powinieneś przejrzeć te papierki na biurku, chyba są ważne - powiedział w końcu, zmieniając temat. Popatrzyłem na niego nieco zdziwiony. Zdawał się nagle być w lepszej formie.
- Ta, nie ma to jak odrobina biurokracji - uśmiechnąłem się i posłusznie przysiadłem przy biurku na czymś pośrednim między fotelem a krzesłem.
Przejrzałem oględnie papiery. Było tam trochę "instrukcji obsługi" poszczególnych grup zawodowych lub zajęciowych, z którymi prawdopodobnie się spotkam w przyszłości, a które mogę być trudne w obejściu. Poza tym kilka wskazówek odnośnie obecnie panującej mody, trendów i światka ogólnie pojętej kultury i rozrywki. Trochę odbiegały one od mojej wiedzy, ale sądzę, że wielkiej wpadki bym nie zaliczył kierując się swoimi informacjami. 
Moje zainteresowanie zyskał list w wąskiej kopercie o zszarzałej od czasu barwie, nieco wymięty i z zamazanym pismem. Zaadresowany był "Do Ciebie" co już na początku wprowadziło element niepewności, czy aby na pewno jestem adresatem. Dalszą treścią był wiersz. Nie posiadał zbytnich walorów artystycznych i nawet średnio poczytny poeta był w stanie wydusić z siebie coś bardziej zasługującego na uwagę. Mimo to, przeczytałem go całego, szepcząc wyrazy pod nosem. Nie wiem, czemu, ale budził we mnie jakieś niezbyt określone wspomnienia z przeszłości, którą powinienem pamiętać, a której nie byłem w stanie jakkolwiek określić.
Zupełnie przypadkowo odwróciłem na chwilę wzrok, żeby odpocząć od nieustannego patrzenia na coś bliskiego, i dostrzegłem Ku. Mężczyzna przyglądał mi się uważnie nieokreślonym emocjonalnie spojrzeniem.
- Jestem, byłam i będę, wbrew wszystkim dążeniom, kierując się wiarą, miłością i nadzieją" - doczytałem do końca. Dopiero po chwili dostrzegłem dopisek, prawie zupełnie już zamazany. Przymrużyłem oczy i powoli rozczytałem go. - "Szukaj mnie... synu mój". Heh, to nie ma sensu - westchnąłem i odłożyłem kartkę na biurko.
- Minstrel... - usłyszałem szept Ku. Popatrzyłem na niego. Jego czy były otwarte szerzej niż zazwyczaj, a ciało jak gdyby lekko drżało. Demon powoli podszedł do mnie. - Mówiłeś, że pochodzisz z tamtej wioski - dodał w końcu, patrząc mi prosto w oczy. W jego spojrzeniu było coś innego, niebezpiecznego.
- Bo tak jest - zgodziłem się, korzystając z okazji, że mogę zamknąć oczy i uciec od jego wzroku. - Nie rozumiem, po co to nagle wyciągasz.
- I jesteś człowiekiem, tak?
- Ależ oczywiście, że tak. Ku, o co ci chodzi? - nie do końca byłem pewny, po co wstałem. Zaległa głucha cisza. Dzięki niej dowiedziałem się, że w moim nowym "biurze" znajdował się zegar wahadłowy, teraz wypełniający przestrzeń miarowym cykaniem.
- Skoro tak twierdzisz - odpuścił w końcu.
- O co ci znowu chodzi? - nalegałem.
- Ale na pewno nie wiesz, tak? Nie udajesz z jakiegoś powodu? - spytał mężczyzna, chcąc się upewnić. Cała sprawa zaczynała mi się coraz bardziej przestawać podobać. - Nie mogę być w stu procentach pewny, chociaż sądzę, że jest to bardzo prawdopodobne. Kaze, bez względu na wszystko, nie mam zamiaru cię zostawić, jeśli tego nie będziesz chciał. Żeby to było jasne. Otóż, jestem prawie pewny, że jesteś...

1 komentarz:

  1. Świetnie piszesz i pięknie dopasowałaś tło :)
    Nie przeczytałam jeszcze wszystkiego ale na razie jest OK :D

    blog-blogerek.blogspot.com/p/konkurs-walentynkowy_10.html

    OdpowiedzUsuń