środa, 22 stycznia 2014

2.5

Zarówno paw, jak i kobieta popatrzyli na mnie jak na intruza. Zacząłem już żałować swojej zrywności, ale kto zaczyna, musi i kończyć.
- Nie chciałbym przeszkadzać w planach rodzinnych, ani nic takiego, żeby mnie pani nie zrozumiała źle, ale – widziałem po ruchu piór, że Ku spina mięśnie do walki. Miałem tylko nadzieję, że nie do ataku na mnie. – wraz z Ku, pani wnuczkiem, mamy zawiązany kontrakt i obawiam się, że niełatwo będzie go rozwiązać bez problemów dla obu stron – czułem, jak kurczę się mentalnie i fizycznie. – Więc, gdyby łaskawa pani… - nie dokończyłem.
- Ależ kochaniutki, ja nie widzę najmniejszego problemu. Wasz kontrakt kończy się w momencie śmierci – chytry uśmiech mordercy pojawił się na ustach kobiety na ułamek sekundy, opanowany szybko etykietą kogoś z wysokich sfer.
W następnej sekundzie zdarzyło się tyle, że nawet szkolone oko maga nie było w stanie zarejestrować niczego poza barwną plamą. Gdy wreszcie odzyskałem możliwość widzenia konkretów, przed moim nosem stał młody mężczyzna, wręcz młodzieniec, trzymając w ręku sztylet o nadzwyczaj ciekawym ostrzu, blokując podobny lecz jaśniejszy, należący do babki Ku. Kobieta miała furię w oczach i bezwzględną chęć mordu.
- Odsuń się, szczeniaku! Wystarczająco dużo namieszałeś już w rodzinie, muszę sprzątać po tobie – kobieta była wściekła.
- Nie mam najmniejszego zamiaru – sztylet Ku zapłonął szkarłatnym ogniem, a sam chłopak odepchnął babkę, jak gdyby była zupełnie pozbawiona siły czy masy. - Już raz powiedziałem matce i mogę teraz powtórzyć: nie chcę mieć nic wspólnego z tą porytą rodzinką hipokrytów. Dulszczyzna to przy tym ideał cnót. I wiesz co? Możecie sobie tą cudowną panienkę wepchnąć Serdeshlu, jak jest taki chętny - uśmiech zwycięstwa i drapieżnej satysfakcji wykrzywił jego twarz w grymasie dominacji.
- Przestań! - wrzasnęła kobieta. - Rozkazuję ci skończyć tą dyskusję.
- Bo co? Boisz się, że ktoś z zewnątrz zobaczy hipokryzję? Że jednak prawda ujrzy światło dzienne, zamiast być wpychana butem pod dywan? Już dawno ten kawałek szmaty przestał być wystarczająco duży.
- Powinieneś być wdzięczny rodzinie! To dzięki niej miałeś zapewnione wszystko, co chciałeś. Myślisz, że jacyś podrzędni kupcy mogliby ci tyle kupić?
- Właśnie. Kupiony przez własną rodzinę. Pięknie, nieprawdaż? Szkoda tylko, że zapomnieliście wyrzucić klucz od złotej klateczki salonów i pustych słówek. Raz już prawie się sprzedałem, drugi raz nie popełnię tego samego błędu - to mówiąc, obrócił się na pięcie, chwycił mnie za podbródek i nasze usta się złączyły.

-=^=-=^=-=^=-=^=-=^=-=^=-=^=-

Byłem, lekko mówiąc, w szoku. Nie mogłem zrozumieć, kiedy sprawy zaczęły przybierać obecną postać. Siedziałem skulony w półmroku, wsłuchując się w głuche bębnienie deszczu za szybami. Wykorzystany przez ptaka do celów porachunków rodzinnych. Nie do końca byłem pewny, co było gorsze - fakt, że zostałem pocałowany przez mężczyznę, że zostawił mnie pięć minut potem, czy że zaufałem komuś, kto od początku miał zamiar zrobić ze mnie kartę przetargową swoich machinacji. Mistrz jednak chyba miał rację - takie piętnastoletnie szczenię jak ja nie ma racji bytu w świecie bez właściciela. W końcu zrozumiałem, że czas wracać tam, gdzie było moje miejsce - do dworu Mistrza, jako jego zwierzątko pokazowe z ładną twarzą i znajomością kilku sztuczek. Pogrzebałem w torbie podróżnej leżącej obok mnie na łóżku. W sakwie niemal nie było już pieniędzy, zaledwie kilka drobniaków na jutrzejsze śniadanie i może coś na drogę. Ostatnia srebrna moneta zniknęła w rękach grubego właściciela schroniska, w którego pokoju właśnie siedziałem, chroniąc się przed pogodą. Poza sakiewką posiadałem jedynie gruby notatnik z nadżółkniętymi kartkami, oprawiony w zszarganą skórę oraz ołówek. Wyciągnąłem je, otworzyłem zeszyt na pierwszej wolnej stronie i zacząłem rysować z pamięci spotkaną dziś demonicę. Sam nie wiedziałem, dlaczego to robię, pogłębiając ranę w psychice, którą otrzymałem kilka godzin temu. Po prostu coś mi mówiło, że mam tak zrobić, pomimo odczuwanej goryczy. Gdy w końcu pierwsza strona została wypełniona rysunkiem, deszcz już dawno przestał padać, a noc w pełni królowała nad światem.
W obskurnej, śmierdzącej izbie schroniska Pod Brzuchatym Bykiem zaczęła się historia Notatnika Demonów, będącego w przyszłości najbardziej pożądanym zapisem świata magii.

1 komentarz:

  1. Notatnik Demonów? Intrygujące. :D
    No i się pocałowali. :D Gdy doszłam do momentu, jak się pocałowali, od razu miałam banana na twarzy. ;p Ale to dlatego, że uwielbiam związki męsko-męskie, więc najmniejszy szczegół podchodzący pod takie coś sprawia, że mam zaciesz. xd

    OdpowiedzUsuń